
“Teatr złoczyńców” — książka, w której zakochałby się Szekspir
Autorka: Natalia Nowak

Za oknem rozgościła się już porządnie jesień. W tym okresie aż chce się zasiąść w fotelu z dobrą książką, która dopełniłaby ten listopadowy klimat. Takim dziełem, które chciałabym wam polecić jest „Teatr złoczyńców” autorstwa M.L. Rio.
Tym co mnie przyciągnęło i zachęciło do przeczytania tej książki był tajemniczy i obiecujący opis fabuły. Akcja rozgrywa się w elitarnym college’u artystycznym w Ameryce, a fabuła kręci się wokół siódemki przyjaciół studiujących aktorstwo. Głównym bohaterem jest Oliver Marks, którego specjalnością są role wspomagające, drugoplanowe. Przyjaciele tak jak grają na scenie, tak i grają w prawdziwym życiu, wedle przypisanych archetypów — bohater, złoczyńca, femme fatale, mędrzec. Na trzecim roku studiów role zostają jednak zamienione, obsada zmienia się, a to prowadzi do najgorszej tragedii – jeden z aktorów zostaje zamordowany. Szóstka, która pozostała podejmuje próbę przekonania policji, a także siebie nawzajem, iż są niewinni. Dziesięć lat później Oliver wychodzi z więzienia, w którym odsiedział wyrok za morderstwo. Ale czy to na pewno on był winny? Czy to on popełnił zbrodnię, przez którą rozpadło się życie szóstki przyjaciół? Tego dowiadujemy się dopiero na końcu, jak to bywa w największych, najwspanialszych dramatach.
Muszę przyznać, że sięgając po tę książkę miałam dość wygórowane oczekiwania, ale „Teatr złoczyńców” zdecydowanie im sprostał, a nawet je przebił. Język powieści oraz jej forma są bardzo oryginalne. Mamy tu do czynienia z podziałem na akty i sceny, a bohaterowie w swoich wypowiedziach często bezpośrednio nawiązują do dzieł Williama Szekspira, które pełnią bardzo dużą rolę na przestrzeni całej książki. Umiejscowienie, temat powieści oraz ciągłe wspominanie romantycznych dramatów buduje niepowtarzalny klimat – kameralny, amerykański college w latach 90, motyw zbrodni i kary, tajemnicza, ponura i jesienna atmosfera. Fabularnie książka niesamowicie wciąga, przez to jak budowane jest napięcie, a autorka mimo odkrywania kolejnych kart zawsze ma jakiś sekret w zanadrzu. Na samym początku poznajemy zakończenie całej sytuacji — Oliver trafił do więzienia, ale nie wiemy czy słusznie. Dużo później dowiadujemy się kto właściwie zginął, w jaki sposób, a dopiero na samym końcu dane jest nam poznać tożsamość mordercy oraz motywacje napędzające każdego z bohaterów. To oni są kolejnym genialnym elementem utworu — każdy jest inny, różnią temperamentem, tym co ich napędza, każdy idealnie dopasowany jest do roli, którą ma pełnić. Dla przykładu, moim ulubieńcem został Alexander. Postacie, cała książka wciągają i próbują odpowiedzieć na pytania „czy musimy trzymać się ról wyznaczonych przez otaczające nas towarzystwo?” oraz „co z człowiekiem potrafią zrobić wyrzuty sumienia?”.
Podsumowując, bardzo polecam wam to dzieło, zwłaszcza w tym klimatycznym, jesiennym okresie. Myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie, jakiś element lub wątek, który będzie śledził aż do zaskakującego i poruszającego zakończenia.