Przejdź do treści

Wzrok historii na plecach ślepych polityków

Autor­ka: M. Dylewski

book-1659717_1920

Pro­ce­sy spo­łecz­no-poli­tycz­ne w prze­strze­ni mię­dzy­na­ro­do­wej zosta­ły pod­da­ne przy­śpie­sze­niu, któ­re­go głów­nym akce­le­ra­to­rem jest mię­dzy inny­mi tech­no­lo­gia czy też zmia­ny kli­ma­tycz­ne. Takich mega­tren­dów opi­sy­wa­nych przez róż­ne agen­cje wywia­dow­cze jest rzecz jasna wię­cej. Nie­bez­pie­czeń­stwo tej dyna­mi­ki pole­ga na tym, że wokół owych zja­wisk zaczę­ły orbi­to­wać dwa nie­po­ko­ją­ce porze­ka­dła. Po pierw­sze, histo­ria kołem się toczy, a po dru­gie, żyje­my w cie­ka­wych czasach.

 

Na naszych oczach widzi­my jak jeden z mię­dzy­na­ro­do­wych gra­czy wsta­je od sto­łu dotych­cza­so­we­go ładu świa­to­we­go, aby zakwe­stio­no­wać ist­nie­ją­ce regu­ły dzia­ła­nia. Oczy­wi­ście mowa tutaj o nikim innym jak o Chi­nach. Ta sytu­acja jest o tyle nie­bez­piecz­na, o ile Sta­ny Zjed­no­czo­ne Ame­ry­ki nie posia­da­ją dużej prze­wa­gi wobec pań­stwa środ­ka. Co wię­cej, według wie­lu pro­gnoz, ame­ry­kań­ski orzeł ma zostać wyprze­dzo­ny przez azja­tyc­kie­go smo­ka, zarów­no w dome­nie mili­tar­nej jak i gospo­dar­czej. Sytu­acja nie jest jesz­cze osta­tecz­nie prze­są­dzo­na, jed­nak uwa­ża się, że okno szan­sy dla sze­ro­ko poję­te­go zacho­du już minę­ło. Co w takim wypad­ku? Jako wspól­no­ta połą­czo­na względ­nie podob­ny­mi war­to­ścia­mi, może­my wstać i pouczyć nasze­go part­ne­ra w grze, że nie zga­dza­my się na zmia­nę panu­ją­cych zasad. Takie roz­wią­za­nie napię­cia mię­dzy­na­ro­do­we­go może uchro­nić nas od powtó­rze­nia sce­na­riu­sza z wspo­mnia­nej już dru­giej woj­ny świa­to­wej. Od kil­ku mie­się­cy zauwa­żyć moż­na dzia­ła­nia USA z tym zwią­za­ne, a są nimi „odku­rze­nie” wiel­kiej czwór­ki, roz­mo­wy z Nową Zelan­dią czy Austra­lią, jak rów­nież szczyt G7 oraz podróż Jose­pha Bide­na po Euro­pie. Dyplo­ma­tycz­ne sza­chy, któ­rych celem jest ogra­ni­cze­nie ruchów Chin na plan­szy świa­ta. Do tego jed­nak potrzeb­na jest jed­ność i rela­tyw­nie podob­ne postrze­ga­nie wyzwań jak i szans kre­owa­nych przez kon­kret­ne decy­zje na are­nie mię­dzy­na­ro­do­wej. Jak do tego wszyst­kie­go ma się Polska?

 

W ska­li mikro jak i makro może­my mówić o zja­wi­sku pod­mio­to­wo­ści lub przed­mio­to­wo­ści. Jest to szcze­gól­nie waż­ne z punk­tu widze­nia udzia­łu w pro­ce­sach o róż­nej wiel­ko­ści oraz stop­niu zaawan­so­wa­nia. Rzecz pole­ga na tym, że zasa­dy trze­ba two­rzyć lub brać udział w ich two­rze­niu, a następ­nie egze­kwo­wa­niu. Naj­gor­sza moż­li­wość to ta, w któ­rej nie uczest­ni­czy­my w żaden spo­sób w wyżej wymie­nio­nym pro­ce­sie. Czy­li wte­dy gdy jeste­śmy przed­mio­tem. Dru­ga woj­na świa­to­wa poka­za­ła nasze­mu pań­stwu dosyć dosad­nie co się dzie­je, gdy kraj nie jest gra­czem, lecz jest roz­gry­wa­ny. Naucze­ni histo­rią win­ni­śmy kie­ro­wać naro­dem tak, by jego tkan­ka bio­lo­gicz­na nie cier­pia­ła lub robi­ła to w jak naj­mniej­szym stop­niu, jeże­li zacho­dzi nie­moż­ność unik­nię­cia obro­tu pew­nych spraw w taki czy inny spo­sób. Wyni­ka z tego, że aktu­al­nie naj­roz­sąd­niej­szym posu­nię­ciem jest zacie­śnia­nie współ­pra­cy z UE, NATO jak i USA, czy­li sze­ro­ko poję­tej koope­ra­cji trans­atlan­tyc­kiej. Co tym­cza­sem robi nasz rząd? Kupu­je dro­ny z Tur­cji i jed­no­cze­śnie pod­pi­su­je umo­wę o ochro­nie infor­ma­cji z tym kra­jem. Owszem, jako Euro­pa potrze­bu­je­my Tur­cji do lewa­ro­wa­nia dzia­łań Rosji, jed­nak jako Pol­ska, przede wszyst­kim potrze­bu­je­my bli­skie­go soju­szu z rów­nie bli­ski­mi geo­gra­ficz­nie, jak i toż­sa­mo­ścio­wo pań­stwa­mi. Tym jest dla nas wła­śnie Unia Euro­pej­ska. Tym­cza­sem Pol­ska wyma­chu­je sza­blą dzie­cię­cej dyplo­ma­cji szu­ka­jąc aten­cji u nowej admi­ni­stra­cji Sta­nów Zjed­no­czo­nych Ameryki.

 

Trze­ba mie­rzyć siły na zamia­ry. Pol­ska nie­ste­ty posia­da małe moż­li­wo­ści wobec wiel­kich pla­nów Chin czy Rosji. Nato­miast Fran­cja czy Niem­cy nie są wypo­sa­żo­ne w nie­skoń­czo­ne pokła­dy cier­pli­wo­ści. Hory­zont posu­nięć nasze­go kra­ju zamy­ka się z każ­dym dniem. Czy nasza kla­sa poli­tycz­na nie widzi, że zegar histo­rii fawo­ry­zu­je tych, któ­rzy wycią­ga­ją wnio­ski z tego co prze­mi­nę­ło? Max Weber wyróż­nił u poli­ty­ka dwa rodza­je ety­ki. Odpo­wie­dzial­no­ści oraz war­to­ści. Oba­wiam się iż poza nie­któ­ry­mi jed­nost­ka­mi obóz wła­dzy nie posia­da żad­nej z powyższych.

 

Wzbu­rzo­ne morze sto­sun­ków mię­dzy­na­ro­do­wych wymu­sza na kapi­ta­nach kra­jo­wych okrę­tów pod­ję­cie decy­zji. Zało­ga nasze­go stat­ku prze­la­ła swe­go cza­su mnó­stwo krwi. Może to dobry moment aby nasz kapi­tan zmie­nił kurs wobec nad­cho­dzą­ce­go sztor­mu. Nikt nie będzie na nas czekać.