Zdalne nauczanie – zmora, czy ratunek? Zdania w tej kwestii są podzielone…
Autor: Luiza Wieczorek
Od pewnego czasu Internet stał się niezbędnym, a zarazem jedynym pośrednikiem między studentami, a uczelnią. Godziny przed komputerem sprawiają, że tracimy nie tylko zdrowie, ale również znajomości. Brak alternatywy dla stacjonarnych zajęć, utrudniony kontakt, czy problemy techniczne są zmorą zarówno dla wykładowców, jak i żaków.
Miniony rok akademicki okazał się nie lada wyzwaniem. 12 marca – chyba każdy z nas pamięta tę datę. W przeciągu kilku godzin zamknięto uczelnie wyższe oraz biblioteki. Początkowo zarządzona przez rząd przerwa miała trwać dwa tygodnie. Tak się jednak nie stało, a do stacjonarnego nauczania nie wróciliśmy już do końca roku akademickiego. Jakie skutki? Setki maili, dziesiątki prac, zaliczanie na ostatnią chwilę i… przyswojona wiedza na poziomie minimalnym.
Większość miała nadzieję, a zarazem pewność, że wrócimy do „normalności” od nowego roku akademickiego. Tym bardziej, że 12 października rozpoczęliśmy naukę na Uniwersytetach i Politechnikach. Wszystko wskazywało na to, że ten semestr minie bez zbędnego zamieszania. Szybko okazało się jednak, że ponownie musimy przenieść się do Internetowej rzeczywistości. Liczne szkolenia i kursy dla wykładowców, dotyczące platform e‑learningowych miały pomóc w organizacji i prowadzeniu zajęć. Jednak, czy taka nauka na pewno „zdaje egzamin”?
O opinię zapytaliśmy wykładowców Uniwersytetu Jana Kochanowskiego…
Postanowiliśmy sprawdzić, jakie pozytywne oraz negatywne aspekty zdalnego nauczania widzą sami prowadzący. Oczywiście, ze względu na aktualną sytuacją związaną z koronawirusem, odbyło się to drogą elektroniczną. Niestety, zainteresowanie było niewielkie. Na łamach „Presika” zamieszczamy dla Was zdobyte opinie.
Swoją opinią podzieliła się z nami Pani Jolanta Kępa-Mętrak, doktor habilitowana w dziedzinie nauk społecznych w dyscyplinie nauki o komunikacji społecznej i mediach:
Uważam, że nauczanie zdalne, takie, z jakim mamy do czynienia obecnie i mieliśmy w semestrze letnim, powinno być traktowane wyłącznie jako wyższa konieczność. Nie można bowiem studiów zdalnych traktować jako studia stacjonarne. Wybrane przedmioty mogą być częściowo realizowane w innej formie niż stacjonarna, np e‑learningu. W naszym programie studiów jest kilka takich przedmiotów. W tym semestrze ich oferta została poszerzona. Można zaproponować też prowadzenie niektórych wykładów w formie zdalnej, szczególnie takich, które miałyby charakter ogólnowydziałowy. Obecnie takich wykładów nie ma. Są jednak przedmioty, które bardzo trudno zrealizować w formie zdalnej, szczególnie ćwiczenia praktyczne, a wszystkie ćwiczenia u nas powinny mieć taki charakter.
Kolejną opinią podzieliła się z nami Pani Joanna Senderska, doktor nauk humanistycznych o specjalności językoznawstwo:
Myślę, że nic nie jest w stanie zastąpić kontaktu bezpośredniego, a zajęcia online są jedynie namiastką zajęć, jakie mają miejsce w realnej przestrzeni. Najbardziej przeszkadza mi brak możliwości prowadzenia ożywionej dyskusji. Podczas zajęć zdalnych mikrofon ma włączony tylko osoba, która mówi, ewentualnie wykładowca ma mikrofon włączony cały czas i dopuszcza do głosu osoby zgłaszające się. Taka sytuacja jest raczej dziwna w “normalnych” warunkach.
Niewątpliwym plusem zajęć online jest dla mnie to, że nie muszę prowadzić zajęć w masce, dezynfekować dłoni i zachowywać dystansu społecznego, co też utrudniało prowadzenie tradycyjnych zajęć w pierwszym tygodniu października.
Następnym wykładowcą, który zechciał odpowiedzieć na nasze pytanie jest Pani Danuta Grzesiak-Witek, doktor nauk humanistycznych, dyscyplina językoznawstwo:
Zdalne nauczanie dopiero zaczynamy poznawać. I dlatego z jednej strony rozczarowujemy się nim, a z drugiej strony zachwycamy. Ja również miotam się pomiędzy takimi odczuciami. Jako logopeda/neurologopeda dostrzegam w takiej formie nauczania wielki minus, jakim jest brak kontaktu osobistego z drugim człowiekiem. Człowiek jako istota społeczna potrzebuje relacji “twarzą w twarz” z innymi ludźmi. W ten sposób się rozwija i wzbogaca jego wnętrze. Z drugiej strony są pewne zalety tego trybu nauczania. Można prowadzić zajęcia na odległość i nie martwić się czy ze względu na warunki atmosferyczne, problemy z komunikacją wszyscy studenci zjawią się na wykładzie. Poza tym właściwie prowadzone zajęcia zdalne również mogą wpłynąć na nawiązanie relacji ze studentami. Trzeba tylko pamiętać, że po drugiej stronie komputera jest osoba, która oprócz tego, że chce zdobyć wiedzę, ma swoje gorsze i lepsze dni, swoje radości i smutki…
Pani Beata Głowińska, doktor wykładająca w Instytucie Literaturoznawstwa i Językoznawstwa:
Dobrze, że jest możliwość nauczania zdalnego, gdy nie ma możliwości nauczania tradycyjnego. Jednak brakuje mi naturalnego, bezpośredniego kontaktu z drugim człowiekiem, kiedy do niego mówię nie widzę go, jego twarzy, mimiki, nie słyszę, nie odbieram sygnałów, które pozwalałyby mi ocenić, czy słucha, czy rozumie, czy go to interesuje, to co mówię. To co kiedyś było proste – podanie kartki z tekstem, dziś wymaga wielu operacji technicznych i nie zawsze przebiega bezproblemowo, zabiera cenny czas. Utrudnione są egzaminy, kolokwia.
Nie sposób nie zgodzić się z naszymi wykładowcami. Z przytoczonych opinii wynika jedno – zdecydowanie bardziej przystępne jest dla nich nauczanie stacjonarne. A co na ten temat sądzą studenci?
Badania…
W przygotowanej elektronicznej ankiecie, wzięło udział blisko 100 studentów Uniwersytetu Jana Kochanowskiego. Byli to słuchacze z następujących kierunków: administracja, plastyka, dziennikarstwo, ekonomia, pielęgniarstwo, fizjoterapia, gospodarka przestrzenna, kosmetologia oraz logopedia.
Z przeprowadzonych badań wynika że 55% studentów jest zadowolonych ze zdalnego nauczania. Wskazują, że taka nauka jest wygodniejsza i tańsza. Ponadto ma się ograniczony kontakt z ludźmi, co skutkuje mniejszym prawdopodobieństwem zarażenia się koronawirusem. Wielu żaków, mogło również podjąć dodatkową pracę. Inni zaś pogodzić dwa kierunki, bez indywidualnego trybu nauczania.
Pozostali studenci przyznali, że przeszkadza im brak bezpośredniego kontaktu z wykładowcami. Ponadto tracą motywację i chęć do nauki. Wielu słuchaczy pisze również o ograniczonych możliwościach co do wytłumaczenia niezrozumiałego materiału. Jako wadę „internetowej nauki” wskazali również złe samopoczucie, a także zły wpływ sprzętów elektronicznych na wzrok. Częstą odpowiedzią były również ograniczone kontakty ze znajomymi. Nie sposób również nie wspomnieć o licznych stanach depresyjnych. Żakowie wskazali także jako wadę liczne prace pisemne oraz prezentacje.
Mimo przewagi dotyczącej zadowolenia ze zdalnego nauczania, 78% chciałoby wrócić do tradycyjnej formy nauczania. Jeżeli nie będzie takiej możliwości, uatrakcyjniliby programy do nauki poprzez funkcję nagrywania i odtwarzania wybranych spotkań w dowolnym momencie. Dodatkowo słuchacze przekazywaną treść uświetniliby poprzez używanie grafiki.
W wysłanych ankietach, pojawił się również zarzut do prowadzących i narzekanie na ich niewielkie zaangażowanie w prowadzenie przedmiotów. Jednak czy w dobie pandemii, taki komentarz jest uzasadniony?
O co jeszcze zapytaliśmy studentów?
Nie zapomnieliśmy o sprawach technicznych. W ankiecie pojawiło się pytanie o sprzęt, jego wyposażenie oraz ogólny dostęp do Internetu. 95% badanych, ma dostęp do kamerki oraz mikrofonu. Pozostali z nich, nie posiadają wspomnianych „dodatków”. Studenci są „obecni” na wykładach i ćwiczeniach, poprzez korzystanie z telefonów (48%), tabletów (22%) oraz laptopów (30%). Jak się okazało, częstym problem jest łącze. 45% studentów ma regularny problem połączenia się z siecią.
Bez wątpienia sytuacja dla nas wszystkich nie jest łatwa. Zostaliśmy postawieni przed ogromną próbą i wyzwaniem. Jedyne co nam zostaje, to uczyć się na błędach.