Media wolne, już nie takie wolne
Autor: K. Burda
#Mediabezwyboru, czyli kolejny apel polskiego społeczeństwa o odrobinę sprawiedliwości i wyrozumiałości ze strony PIS’owskiego rządu. Głównym problemem stała się zapowiedź Zjednoczonej Prawicy, dotycząca wprowadzenia projektu „Ustawy o dodatkowych przychodach Narodowego Funduszu Zdrowia, Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków oraz utworzeniu Funduszu Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów”. Czy po wprowadzeniu składki, wolne media nadal będą wolne?
„Media pomogą w zwalczaniu skutków COVID-19. Przepisy o składce reklamowej w prekonsultacjach” — taki nagłówek widnieje na stronie gov.pl. Jednak obserwując reakcję ze strony mediów, można wywnioskować, że nie chcą udzielić „pomocy”. Zadaniem projektu miałoby być pozyskiwanie dodatkowych środków, które zapobiegałyby długofalowym, zdrowotnym, gospodarczym oraz społecznym rezultatom pandemii. Ich źródłem byłyby składki od reklamy w Internecie oraz mediów tradycyjnych. Rząd przewiduje, że składki wzmocniłyby finanse NFZ, Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków oraz nowy fundusz, który ma służyć dofinansowaniem projektów powiązanych z przemianami w przestrzeni cyfrowej, kulturze oraz dziedzictwie narodowym.
10 lutego 2021 roku można było zaobserwować protest ze strony wielu serwisów. Tego dnia zaprzestano publikowania tekstów, informacji czy programów, z wyjątkiem oświadczeń redakcji i przeprosin dla czytelników. Stacje telewizyjne takie jak TVN, Polsat oraz wiele innych nie podlegających polskiemu rządowi, udostępniały czarny ekran z napisem: „W tym miejscu powinnaś / powinieneś zobaczyć swój ulubiony program”. Stacje radiowe nie przekazywały żadnych informacji czy muzyki. Wszystkie te działania były formą protestu, przeciw zniewoleniu wolnych mediów. Co więcej, można było zaobserwować zjednoczenie się mediów, które stworzyły otwarty list do władz Rzeczypospolitej Polskiej oraz liderów ugrupowań politycznych. List miał poinformować o niesprawiedliwości wprowadzenia składki, która rzekomo ma zwalczać skutki pandemii. Działania rządu zostały nazwane zwykłym haraczem, który mija się z jakąkolwiek ideą pomocy. Ich skutek uderzy zarówno w nadawców jak i odbiorców. W liście ukazano możliwe rezultaty wprowadzenia „podatku”, pod którym podpisali się giganci medialni, jak: Agora S.A, TVN, Burda Media Polska, czy Grupa RMF.
Protest ten znalazł wielu obrońców również wśród odbiorców medialnych. Część użytkowników mediów społecznościowych wyraziła dla niego poparcie. Wprowadzenie podatku zostało potraktowane jako kolejny atak ze strony prawicy. Pojawiły się komentarze dotyczące ciągłych natarć rządu na polskie społeczeństwo. Zaczęło się od rzekomego sabotowania małych przedsiębiorców, następnie wprowadzono ustawę antyaborcyjną, która odbiera kobietom wszelkie prawa do godnego życia i wyboru. Teraz naszedł czas na gigantów medialnych. Komentarze dotyczyły porównań obecnej sytuacji do czasów PRL’u, sugerując, że państwo polskie cofa się w rozwoju. Jednak przy tak wielu skandalach, które przysporzyła sobie prawica w trakcie pandemii, fundusze zamiast na walkę z jej skutkami, przeznaczano na stację TVP czy zakup 308 limuzyn. Może, gdyby rząd rozsądniej zarządzał pieniędzmi, nie musiałby ich wyłudzać poprzez wprowadzanie kolejnych danin. Jednakże, pojawiły się również inne opinie, dotyczące może nie samego przyznania racji decyzji rządu, ale jednak krytykujące media. Wysnuto teorię, że to one nakręcały od samego początku rozmiary pandemii oraz wzbudzały strach wśród społeczeństwa. Odbiorcy zarzucają mediom, że skoro one nie pomogły nam, my nie powinniśmy reagować na ich problemy. Część odbiorców przyjęła taktykę obojętności — „skoro nie oglądam telewizji, to mogą to usunąć”. Nie biorą pod uwagę faktu, że w mediach zatrudnione są tysiące ludzi, którzy mogą zostać bez środków do życia.
Skutki wprowadzenia składek mogą być opłakane — może to oznaczać koniec dla wielu czasopism, które już teraz mają słabą kondycję oraz mediów o mniejszym kapitale. Co więcej, efektem tej decyzji będzie wzrost opłat, którym zostaną obciążeni odbiorcy. Oczywistością jest, że gigantyczne przedsiębiorstwa sobie z tym poradzą. Jednak czy warto poświęcić tych mniejszych?