Brunei
Autor: K. Brożyna
Jak żyje się brunejskiemu sułtanowi?
Monarchia absolutna to twór polityczny kojarzący się Europejczykom głównie z zamierzchłymi czasami. Współcześnie jednak nadal możemy znaleźć kilka przykładów państw, w których taka forma rządów ma się całkiem dobrze. Oczywistymi skojarzeniami będą Arabia Saudyjska czy też Katar. Jest jednak dużo bardziej intrygujące miejsce, w którym władze od kilkudziesięciu lat dzierży sułtan, mowa o Brunei.
Gdzie leży Brunei? Ile złotych samochodów ma sułtan w swoich garażach i skąd wziął na nie pieniądze? Jak wygląda życie obywateli i dlaczego jeszcze nie zbuntowali się przeciw swemu władcy?
Zapraszam na kolejną podróż w intrygujący zakątek Azji.
Co to Brunei?
Brunei to państwo leżące w Azji Południowo-Wschodniej, dzielące wyspę Borneo z Indonezją oraz Malezją, z którą graniczy. Posiada również dostęp do bardzo istotnego zbiornika wodnego, jakim jest Morze Południowochińskie. Powierzchnia kraju nie jest zbyt imponująca, co łączy się z niewielką liczbą ludności – państwo w 2018 roku zamieszkiwało niespełna 430 tysięcy osób. Mimo swoich nieznacznych rozmiarów już od początków współczesnej historii cechowało się znacznym bogactwem, które umożliwiało przez lata dzierżyć jego sułtanowi tytuł najbogatszego człowieka świata. W 2011 roku magazyn „Forbes” szacował jego majątek na 20 miliardów dolarów. Źródłem bogactwa są znaczne złoża ropy naftowej oraz gazu.
Od 6 października 1967 roku urząd sułtana Brunei dzierży Hassanal Bolkiah. W 1978 roku sułtan prowadził rozmowy z królową brytyjską, których konsekwencją było podpisanie traktatu o przyjaźni i kooperacji między Brunei a Wielką Brytanią, dzięki któremu Brytyjczycy zrzekli się praw do prowadzenia polityki zagranicznej oraz obronnej Brunei. Zmiany te przyczyniły się do uzyskania niepodległości 1 stycznia 1984 roku.
Po odzyskaniu suwerenności kraj rozpoczął proces prężnego wykorzystywania zgromadzonych złóż, co pozwoliło mu w szczytowym momencie wypracowanie PKB per capita na poziomie 48,650 dolarów.
Absolutna władza w rękach sułtana
By zrozumieć rzeczywistość Brunei, należy zacząć od poznania roli, jaką spełnia w niej postać sułtana. Co ciekawe Hassanal Bolkiah to drugi najdłużej obecnie panujący władca na świecie, wyprzedza go jedynie Elżbieta II – królowa Wielkiej Brytanii.
Jak na monarchę absolutnego przystało, jego kompetencje są wręcz nieograniczone. Jednocześnie skupia w swym urzędzie władzę premiera, ministra obrony, ministra spraw zagranicznych, handlu oraz finansów. Brzmi dość imponująco zupełnie jak rozmiar majątku sułtana, o którym nieco więcej w dalszej części artykułu.
Zabiegi przeprowadzane w ostatnich latach mają na celu potwierdzenie legitymizacji jego władzy. Narzędziem używanym w tym procesie jest prawo. Prawo niezwykle silnie zakorzenione w religii oraz zwyczajach. Szczegóły wprowadzanych przez sułtana działań są istotne, jednak warto zastanowić się również nad szerszym kontekstem tego zjawiska.
Sułtan jako ten, który władzę swą posiada z łaski boga, stara się realizować jego nakazy poprzez literę prawa. Zatem prostym uzasadnieniem poczynionych kroków może być troska o dobro wiernych. Władca ma nie tylko zobowiązania co do życia obywateli, ale również co do ich dusz. Religia jest spoiwem, które przez lata umożliwiało utrzymywanie porządku i dyscypliny.
Jak żyje się w monarchii absolutnej?
Najważniejszymi kwestiami mającymi bezpośredni wpływ na życie Brunejczyków są wspomniana już władza absolutna, którą dzierży sułtan oraz struktura wyznaniowa. Ponad 70% mieszkańców to muzułmanie – sunnici wywodzący się ze szkoły szafickiej. Islam jest religią państwową. W ostatnich latach znacznie postępował proces opierania prawa państwowego na prawie szariatu, wzbudzając zaniepokojenie w kręgach międzynarodowych.
Przykładów zapisów, które są mocno kontrowersyjne, jest przynajmniej kilka. Po pierwsze homoseksualizm jest w Brunei uważany za przestępstwo, a karą za nie grożącą jest kamienowanie. Podobnie sprawa ma się z niewiernością małżeńską.
Ryzyko kary śmierci grozi również gwałcicielom oraz osobom, które byłyby skłonne obrazić majestat proroka Mahometa. W przypadku kradzieży złodziej może pożegnać się ze swoją prawą ręką. Za to aborcja jest karana chłostą.
Nie ma się więc co dziwić, że społeczność międzynarodowa, w tym celebryci, zachęcali do omijania szerokim łukiem hoteli w Brunei, chcąc tym wymusić na sułtanie wycofanie się z ultrakonserwatywnego prawa. Jak można się domyśleć, władcy nie interesuje niczyja opinia i sukcesywnie realizuje on swoją wizję państwa wyznaniowego.
Należy również uważać na jedzenie oraz picie w miejscach publicznych, gdyż może zakończyć się to dla nas nieprzyjemną niespodzianką. Oczywiście obowiązuje całkowity zakaz spożywania alkoholu, więc wieczorna wizyta w barze czy klubie jest niemożliwa.
Pomimo właściwie braku podatków oraz zapewnieniu przez sułtana pewnych udogodnień socjalnych jak darmowa służba zdrowia czy edukacja, obywatele napotykają pewne kłopoty. Pomijając fakt, że zapewniane przez władzę usługi nie są najwyższej jakości, to ludności zaczyna towarzyszyć problem bezrobocia, który od pewnego czasu utrzymuje się na poziomie 9%.
Znaczne uzależnienie gospodarki od surowców naturalnych zwiększa podatność na spadki PKB przy ewentualnych obniżkach cen na owe dobra (95% PKB Brunei pochodzi ze sprzedaży ropy i gazu). Państwo w najbliższych latach planuje rozpocząć procesy dywersyfikacji gospodarki. Liczy w tym aspekcie na inwestycje oraz współpracę z państwami azjatyckimi, którym nie przeszkadza brak standardów demokratycznych.
Życie na bogato
Powiedzieć, że sułtan i jego bliscy mają życie jak w bajce to nie powiedzieć nic. Mężczyzna co sekundę jest bogatszy o 147 dolarów i musi bardzo się natrudzić, by znaleźć sposób na wydanie swoich pieniędzy. Ilość spełnianych zachcianek i ich forma jest wręcz abstrakcyjna dla przeciętnego człowieka.
Chlubą sułtana jest pałac Istana Nurul Iman, przepiękna budowla będąca wizytówką Brunei. Co do zasady pałac jest zamknięty dla osób niezaproszonych, jednak czasem zdarzy się symboliczne otwarcie pewnych jego części na użytek kultu religijnego. Oprócz zaszczytnej funkcji domu władcy pałac jest także miejscem spotkań brunejskiego “rządu” oraz audiencji sułtana.
W pałacu, który jest największą tego typu rezydencją na świecie, znajduje się “zaledwie” 1800 pomieszczeń, w tym 260 łazienek, sala bankietowa mogąca pomieścić 5000 tysięcy gości (przystrojona obficie złotem i diamentami), a nawet meczet na 1500 wiernych. Pałac ma również 110 garaży, klimatyzowane stajnie na 200 koni sułtana oraz pięć basenów. Sporo? To dopiero początek wygód a lista jest bardzo długa.
Wspomniane już garaże pełne aut to prawdziwa chluba Hassanala Bolkiaha. Posiada on “jedynie” 7000 aut. W internecie z łatwością znajdziemy zdjęcia garaży pełnych Ferrari, Lamborgini, Bugatti, Porshe czy ulubionych Rolls Royce’ów (ma ich ponad 600). W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia, aż połowa produkcji firmy Rolls-Royce trafiała w ręce Hassanala Bolkiaha. Większość aut jest oczywiście robiona na specjalne zamówienie, modele wykonane w całości ze złota nie są wcale rzadkością w owej kolekcji.
Kto nie chciałby mieć prywatnego samolotu? A może całej floty samolotów dostępnych na jedno skinienie palca? Może nie jest to marzenie przeciętnego człowieka, jednak brunejski sułtan nie lubi chodzić na kompromisy. Ma własnego Airbusa, Boeinga 767 oraz perełkę w postaci Boeinga 747 o wartości 431 milionów dolarów, który udekorowany jest złotem. Często samoloty oraz helikoptery służą sułtanowi w wizytach u ulubionego stylisty czy też fryzjera, koszt jednego zabiegu upiększającego fryzurę to średnio 20 tysięcy dolarów.
Władca lubi dbać o szczegóły. Dlatego złoto uświadczymy nawet na klamkach i muszlach klozetowych w jego otoczeniu.
Urodziny tak niezwykłego człowieka nie mogą być celebrowane zwyczajnie. Jedne z nich trwały aż dwa tygodnie kosztując prawie 40 milionów dolarów. Goście i sam władca mieli dostęp do licznych rozrywek. Sam Michael Jackson zagrał trzy okazjonalne koncerty za 25 tysięcy dolarów. Lista artystów, którzy dawali występy na brunejskim dworze, jest znacznie dłuższa.
Afery i hipokryzja
Mimo, że prawo obowiązujące w kraju jest niezwykle restrykcyjne i wymaga szeregu wyrzeczeń od obywateli, sułtan wraz ze swoim bratem nie stosują się do niego wcale. Obaj mężczyźni prowadzą niezwykle bujne życie towarzyskie, jego koszty wpisując w rachunek pełnienia zaszczytnych urzędów.
Niesamowicie ciekawą postacią wywodzącą się z kręgu sułtańskiej rodziny jest brat władcy – Jefri Bolkiah. Jefri, jako młodszy brat, od początku wyrastał w cieniu sułtana. Być może stąd w jego głowie dziwne pomysły mające odzwierciedlać jego ambicje. Kiedy młodszy z braci Bolkiah został ministrem finansów, udało mu się wyprowadzić z państwowego skarbca 15 miliardów dolarów. Pieniądze wydał na kilka tysięcy nowych samochodów. Każdy ze swoich zakupów testował z bratem nocnymi wyścigami po ulicach brunejskiej stolicy.
Co dziwne aż do 1998 roku sułtan nie dostrzegał lub nie chciał dostrzec występków brata. Właśnie wtedy dowiedział się, że Jefri opłaca z kasy Brunei harem czterdziestu kobiet. Wśród kobiet była m.in Miss Kalifornii z 1992 roku, czyli Jillian Lauren. Kobieta zdecydowała się opowiedzieć o historii jaką przeżyła w haremie. Napisała książkę “Some Girls. My Life in Harem”. Pisała w niej m.in. że książę utrzymywał czterdzieści kobiet, pił morze alkoholu, co w Brunei jest zakazane i każdego dnia przychodził do nas w nowym garniturze.
Rząd Brunei zaprzeczył oskarżeniom, jednak Jefri częściowo poniósł konsekwencje swych czynów. Został nawet oficjalnie oskarżony o kradzież owych 15 miliardów dolarów. I, jak można się tego spodziewać, na tym się skończyło, bo wszystko zostało w rodzinie. Po oddaniu części majątku na rzecz skarbu państwa mógł znów powrócić do (nie)spokojnego życia.
Nie jest to odosobniony przypadek. Rodzina sułtana uwielbia piękne kobiety, alkohol i dobrą zabawę. Prawa ma przestrzegać lud, a nie władca, który owe prawo stanowi.
Brunei to osobliwe miejsce z osobliwą formą rządów. Warto uwzględnić ją w swoich wakacyjnych planach dotyczących tej części Azji.