Przyszłość gier VR na podstawie novelki “Sword Art Online”
Autorka: Klaudia Sasak
Kilkanaście lat temu nie mogliśmy sobie wyobrazić, że kiedyś będziemy mogli zobaczyć środek gry własnymi oczami, a interakcję robić własnymi rękoma. Dzisiaj jest to powszechnie widziana rzecz, z której wielu zapalonych graczy korzysta. Jednak obecny VR dalej ma swoje ograniczenia. Chodzi przede wszystkim o masę sprzętu, który musimy wykorzystać, aby w pełni doświadczyć cudów w grze. A co jeśli… moglibyśmy wprowadzić własny umysł do świata fantasy?
Choć prace nad VR (virtual reality) sięgają już XVII wieku, co dla niektórych może być zaskoczeniem. Tak naprawdę początku wirtualnej rzeczywistości można się doszukiwać w obrazach. To właśnie tam pierwszy raz starano się oszukać ludzkie umysły. Nie jest to kojarzone z obecnym spojrzeniem na VR, gdyż nie ma nic wspólnego z technologią, a jedynie z umiejętnościami malarzy, którzy malowali ogromne obrazy przedstawiające w dużej mierze jakieś miejsca.
Obecnie VR kojarzony jest z grami lub symulatorami (np. symulator lotów, do którego potrzebny jest również kokpit z samolotu). Niestety, choć twórcy kolejnych technologii i gier starają się wykorzystać jak najlepiej dostępną technologię, nie jesteśmy w stanie dojść do tego, co twórcy hełmu NerveGear z nowelki/anime Sword Art Online. Dobrze wiem, że to tylko fikcja, jednak twórca, Reki Kawahara, w wywiadzie z 2011 roku był pełen nadziei, że technologia dojdzie do takiego poziomu, jaki został przedstawiony w SAO.
O co dokładnie chodzi? Zapewne wielu z Was oglądało kiedyś Matrixa. To właśnie tam pokazana jest wirtualna rzeczywistość, gdzie umysł człowieka przenoszony jest w inne miejsce. Podobnie działa wynalazek NerveGear. Hełm wyłącza umiejętności motoryczne użytkownika, a sam umysł przenosi w całkowicie inne miejsce. To znaczy, że nasze prawdziwe ciało w naszym stanie nie jest w stanie poruszać się, nie odczuwa bodźców z zewnątrz (dźwięk, dotyk), ani nie możemy mówić. Po prostu jesteśmy swoistym warzywem. Natomiast nasz umysł znajduje się w całkowicie innym świecie, gdzie jesteśmy w stanie robić wszystko to, co zostało wyłączone w rzeczywistości. Oczywiście NG (skrót od NerveGear, którego będę używać w dalszej części artykułu) nie jest idealny, ale o tym dalej.
Warto przybliżyć fabułę Sword Art Online. Dzieło Reki Kawahary dzieje się w 2022 roku. To wtedy poznajemy głównego bohatera – Kirito – który za pomocą NG loguje się na premierę gry SWORD ART ONLINE, której akcja dzieje się w zamku Aincrad. Kirito jest jednym z nielicznej grupy osób zwanej betatesterami, czyli osobami, które miały dostęp do gry jeszcze przed premierą. Można domyślać się, że takie testy trwały jeszcze w 2021 roku, czyli w tym, w którym obecnie jesteśmy my. Super! Może gdzieś faktycznie powstaje takie urządzenie? Chociaż patrząc na dalszą fabułę, chciałabym, aby twórca był dokładnie sprawdzony przez psychiatrów. Dlaczego? NG miał dość specyficzny wygląd (zdjęcie). Jego powierzchnia zamykała niemal całą głowę w sobie, co dawało duże pole do popisu dla terrorysty, którym był twórca SAO (gry w nowelce oczywiście) – Akihiko Kayaba. O co chodzi? W dniu premiery zalogowało się dziesięć tysięcy osób i wszystkie te osoby zostały w niej uwięzione. Gracze nie mieli możliwości wylogowania się, a w momencie, kiedy ich postać ginęła, NG powodował śmierć w rzeczywistym świecie. Zapewne straszna wizja. A zwłaszcza kiedy dowiadujemy się, że po dwóch latach pierwsze VRMMORPG (Virtual Reality Massively Multiplayer Online Role Playing Game), którą SAO było, pochłonęło aż cztery tysiące graczy. No tak. Kiedy dostajesz za zadanie pokonanie 100. pięter zamku, aby wydostać się ze świata pełnego niebezpiecznych stworzeń, próbujesz go przejść, aby wrócić do bliskich.
Może dość o samej grze. NerveGear był rzeczywiście niebezpieczny, ale zaraz po nim powstało kolejne urządzenie, które może przenieś nas do innych gier. AmuSphere jest promowane jako o wiele bezpieczniejsze dla graczy. W końcu nie jest w stanie zabić użytkownika. A następnie kolejne, Augma.
Widzę, że za bardzo zaczynam się rozpisywać na temat nowelki, a powinnam przejść do najważniejszego. Po przeczytaniu lub obejrzeniu nowelki/anime Sword Art Online wielu graczy zastanawiało się, czy takie coś byłoby możliwe w naszym świecie. Sama jestem wśród tych osób. Nie ukrywam, że wejście do świata, gdzie można się zmierzyć z gigantycznym pająkiem czy gnomem, który nie jest do nas mile nastawiony, jest moim małym marzeniem, które może kiedyś się spełni. Otóż już w 2018 roku firma IBM pracowała nad prototypem NG, który nazywany był „wczesnym prototypem do Full Dive VR” (Full Dive – pełne zanurzenie). Niestety, na obecną chwilę nie wiadomo jak daleko projekt zaszedł, ale już w tamtym momencie wyglądało to naprawdę dobrze.
Już za kilka tygodni powitamy rok 2022. Może twórcy nowych technologii rozwiną swoje pomysły do takiego stopnia, że wkrótce dojdzie do wykorzystania pełnego potencjału VR? Trzymam za to kciuki, ale jak wspomniałam wyżej, niech najpierw psychiatrzy przebadają wszystkich twórców, aby nie było powtórki z SAO. Na koniec odsyłam do strony anime na MyAnimeList oraz do krótkiego satyrycznego filmiku z SAO od NanoKarrin.
MyAnimeList: https://myanimelist.net/anime/11757/Sword_Art_Online
NanoKarrin: https://www.youtube.com/watch?v=vWq50eLK-QU