Perpetuum mobile politycznego upadku
Autor: M. Dylewski
Polityczna ziemia, której płodozmian jest iluzją a rzeczywiste działanie powoduje wzrost chwastów klientelizmu oraz nepotyzmu. Na miejscu żyznych czarnoziemów rozpościerają się niekończące połacie wyjałowionej gleby o której gospodarz dawno zapomniał. To wszystko w imię swojej własnej ochoty niepochamowanego zysku. Tak oto Ci, którzy wyszli z jaskini zatapiając swoje zmysły w czystej prawdzie, zapomnieli o ludziach, którym mieli służyć.
U większości z Nas gdy usłyszymy słowo „polityka” lub „politycy”, w mgnieniu oka zachodzi proces socjologicznej asocjacji obrazowo-pojęciowej, niekoniecznie nacechowanej pozytywnymi wyobrażeniami. Nic nadzwyczaj dziwnego. Od ponad kilkunastu a może nawet kilkudziesięciu lat przesiąkamy polityczną rzeczywistością, która nie oszczędza nikogo z Nas. Nie są to realia, delikatnie rzecz ujmując, przyjemne. Ta podstawa pozwala wysnuwać wiele krótko jak i daleko idących wniosków. Jednym z nich jest znany każdemu z Nas. Polityka jest źródłem tego całego zła. Czy aby na pewno?
Każdy z Nas od czasu do czasu jest kreatorem, architektem. W różnych aspektach życia, czasem bardziej lub mniej świadomie bierze udział w procesie tworzenia. Bez względu na to czy pracujemy w korporacji, żabce, uczymy się na uniwersytecie czy układamy cegły na budowie. Fascynującą istotą a jednocześnie mianownikiem dla działań twórczych jest to, iż dziecko projektanta, nosi w sobie jego cechy. Ludzki pierwiastek. W Naszym przypadku jest to nieoczywisty atom o niestabilnym jądrze, które wypełnia zarówno dobro jak i zło. Błogosławieństwem jak i przekleństwem każdego ludzkiego dzieła, jest natura jego twórcy. Polityka to jeden z takich horkruksów.
Zatem nie można stwierdzić, iż polityka sama w sobie nosi istotę zła. Jej istotą jest natura ludzka, a jak wiemy „Nic co ludzkie, nie jest mi obce”. To narzędzie jak wiele innych, skonstruowane przez człowieka dla człowieka. Ludzie nadają jej treść. Osoby zwane politykami. Przywódcy oraz przywódczynie, na barkach, których leży odpowiedzialność za swoje dzieci.
Władza ma to do siebie, iż przyciąga najgorszych i deprawuje najlepszych. To ścieżka przez kręty labirynt z wysokich drzew, przysłaniających światło, gdzie na każdym kroku czekają pokusy. Wkradają się w życie tak szybko i niepostrzeżenie, iż nie jesteśmy w stanie zauważyć jak w mgnieniu oka, stajemy się ich niewolnikami. Koloseum lwów oraz lisów toczących syzyfową walkę w rytm oklasków zaczarowanych tłumów.
Owa walka w świecie Polskiej polityki od dawna znajduje się w zapaści. Rozpędzony system, wchłania w siebie wszystko i wszystkich. Coś lub ktoś musi stanąć na drodze tego przeklętego koła. Polityka jest zła, ponieważ obrzydzili nam ją niewłaściwi ludzie na niewłaściwych miejscach. Twórcy, którzy skazili swoje dzieło, przepełniającym ich złem. Czy to koniec? Czy już nic się nie zmieni? Nie zgodzę się. Nie możemy tracić nadziei. Jesteśmy ludźmi i proces upadania leży w duszy każdego z Nas. Polityka w naszym państwie upadła, ciągnięta przez grawitację władzy i pieniędzy nie jest się w stanie podnieść, ale to jeszcze nic straconego, bowiem nadal mamy szansę. Czasami pojawiają się jednostki, które politykę traktują jako narzędzie a nie jako cel. Narzędzie do wypełniania obowiązków wobec swojego Narodu. To idea, która pojawia się w umysłach osób oddalonych od siebie setki kilometrów. Nie znają się, nie słyszeli o sobie ale łączy ich cnota. Uzupełniające się wzajemnie Fides et Ratio.
Niech każdy z Nas rozpocznie aktywne życie polityczne, namawia innych, próbuje. Do ogniska wiary trzeba dokładać drewno działań. Gdy już będziemy gotowi na to by wspierać innych, gdy będziemy w stanie złożyć Nasze zaufanie na rękach odpowiednich osób, pamiętajmy o słowach wybitnego Polaka, Ryszarda Kapuścińskiego „Doświadczenie nauczyło mnie bowiem, że z każdego punktu naszej planety świat widać inaczej – człowiek, który mieszka w Europie, widzi ten świat inaczej niż człowiek, który mieszka w Afryce. Bez próby wejścia w te inne sposoby widzenia, odczuwania i opisywania nic z tego świata nie zrozumiemy”.