Przejdź do treści

Recenzja “Jak człowiek staje się mordercą”

Autor: Syl­wia Maj

Każ­da oso­ba widzą­ca okład­kę tej książ­ki musia­ła cho­ciaż na chwi­lę zatrzy­mać się przy niej. Ale czy jest ona war­ta zaku­pu i prze­czy­ta­nia? Mro­żą­ce krew w żyłach opo­wia­da­nia? Wiel­kie nie wiem, czy­li książ­ka psy­chia­try sądowego.

Książ­ka „Jak czło­wiek sta­je się mor­der­cą Mrocz­ne opo­wie­ści psy­chia­try sądo­we­go” napi­sa­na przez Richar­da Tay­lo­ra wpa­dła do moich rąk przy­pad­ko­wo. Otrzy­ma­łam egzem­plarz wydaw­nic­twa Feeria z 2021 roku w ramach pre­zen­tu na Miko­łaj­ki, ale dopie­ro kil­ka mie­się­cy póź­niej zna­la­złam czas, by zacząć jej lek­tu­rę. Tak, książ­ka wyma­ga poświę­ce­nia jej dłuż­szej chwi­li, bo ma pra­wie 600 stron. 

Autor oma­wia w niej rodza­je zabójstw, przy­ta­cza frag­men­ty histo­rii swo­je­go życia, zarów­no zawo­do­we­go, jak i pry­wat­ne­go, ana­li­zu­je nie­któ­re przy­pad­ki zabój­ców i wypo­wia­da się na sze­reg zagad­nień zwią­za­nych z psy­cho­lo­gią człowieka. 

Wszyst­ko wyda­je się być w porząd­ku, ale war­to wspo­mnieć o tym, że w książ­ce doszu­kać może­my się spe­cja­li­stycz­ne­go słow­nic­twa, któ­re dla laika może oka­zać się niezrozumiałe. 

Czy­ta­nie tej książ­ki było dla mnie bar­dzo dziw­nym zja­wi­skiem, ponie­waż w pew­nych momen­tach nie mogłam się od niej ode­rwać, a nie­kie­dy nawet nie chcia­łam jej czy­tać. Wyni­ka to z fak­tu, że roz­dzia­ły nie są pisa­ne przez auto­ra wedle sche­ma­tu i wystę­pu­ją w nich ucię­cia wąt­ków. W jed­nej chwi­li oma­wia­ny jest przy­pa­dek mor­der­stwa, a nagle w poło­wie stro­ny dowia­du­je­my się, co jadł na obiad twór­ca lub co robił w week­end ze swo­ją rodzi­ną. Wyda­je mi się, że lep­szym wyj­ściem z tej sytu­acji było­by wstrzy­ma­nie się od zbie­ga­nia z tema­tu, bądź umiesz­cze­nia infor­ma­cji o życiu pry­wat­nym auto­ra w osob­nej książ­ce, któ­ra była­by auto­bio­gra­fią. Bar­dzo trud­no było mi prze­brnąć przez opi­sy, któ­re odda­ją w jakich pla­ców­kach pra­co­wał psy­chia­tra, ponie­waż nie mam o nich bla­de­go poję­cia, co wyni­ka z fak­tu, że znaj­du­ją się one na tere­nie Wiel­kiej Bry­ta­nii. Poza tym nie wyda­je mi się, żeby te frag­men­ty były inte­re­su­ją­ce, bo nie oszu­kuj­my się, kto lubi czy­tać sze­re­gi insty­tu­cji publicz­nych, któ­re zaj­mu­ją nie­kie­dy pra­wie stro­nę książ­ki. Rozu­miem, że może to być istot­ne, ponie­waż zwięk­sza to pre­stiż psy­chia­try w oczach czy­tel­ni­ków, ale gdy zaczną oni przy­sy­piać, żaden rodzaj uzna­nia nie wybu­dzi ich ze snu. Waż­ną rolę odgry­wa w książ­ce pró­ba uświa­do­mie­nia ludzi, że miej­sca w szpi­ta­lach psy­chia­trycz­nych są likwi­do­wa­ne. Autor poru­sza tę kwe­stię kil­ka­krot­nie i uwa­żam, że jest to poważ­ny pro­blem, któ­ry war­to poru­szyć i któ­ry sprzy­ja roz­wo­jo­wi przestępczości. 

Nie zamie­rzam kry­ty­ko­wać całe­go dzie­ła, ponie­waż peł­ni ono funk­cję edu­ka­cyj­ną, cze­go doświad­czy­łam na wła­snej skó­rze, gdyż przy­swo­iłam kil­ka ter­mi­nów psy­cho­lo­gicz­nych. Jeśli jed­nak ocze­ku­je­cie, że książ­ka da wam jed­no­znacz­ną odpo­wiedź na pyta­nie zawar­te w tytu­le, może­cie się roz­cza­ro­wać. Ja po prze­czy­ta­niu jej wciąż mam mie­sza­ne uczu­cia. Z jed­nej stro­ny dowie­dzia­łam się dzię­ki niej kil­ku przy­dat­nych rze­czy, z dru­giej czu­ję lek­kie roz­cza­ro­wa­nie, ponie­waż myśla­łam, że psy­chia­tra piszą­cy książ­kę będzie w sta­nie dotrzeć do czy­tel­ni­ka dzię­ki swo­je­mu doświad­cze­niu zawo­do­we­mu, czy­li zna­jo­mo­ści zacho­wań ludz­kich. Zakła­da­łam, że odpo­wied­nio dobie­rze on styl i spo­sób pisa­nia, by osią­gnąć ten cel. Może po pro­stu natłok pra­cy nie pozwa­lał auto­ro­wi do koń­ca prze­my­śleć swo­ich słów, któ­re zamiesz­czał na kar­tach swo­je­go dzieła.

Według mnie książ­ka nie jest krwa­wa. No może dla­te­go, że mro­zi krew w żyłach, któ­ra zamie­nia się wte­dy w cia­ło sta­łe. Myślę, że jest dobrym wybo­rem dla ludzi, któ­rzy są zain­te­re­so­wa­ni pod­ję­ciem pra­cy psy­chia­try czy psy­cho­lo­ga. Mogą oni dzię­ki niej zro­zu­mieć, z jaki­mi pro­ble­ma­mi i sty­lem życia będą się oni praw­do­po­dob­nie zmie­rzać oraz że nie zawsze da się oddzie­lić pra­cę od życia prywatnego.