Przejdź do treści

Media społecznościowe a dziennikarstwo. Szanse, zagrożenia, wyzwania 

Autor: A. Senderowski

Media spo­łecz­no­ścio­we (z ang Social media) to nic inne­go jak narzę­dzia dzię­ki, któ­rym może­my się komu­ni­ko­wać z ludź­mi onli­ne. Face­bo­ok, Twit­ter, YouTu­be czy Insta­gram to tyl­ko nie­któ­re przy­kła­dy mediów w sie­ci. Media spo­łecz­no­ścio­we są świet­nym spo­so­bem na komu­ni­ka­cję mię­dzy ludź­mi na całym świe­cie i pozwa­la­ją na nie­spo­ty­ka­ną w ostat­nich dzie­się­cio­le­ciach szyb­kość w prze­ka­zie infor­ma­cji bowiem wystar­czy jed­no klik­nię­cie na por­ta­lu spo­łecz­no­ścio­wym i infor­ma­cję może ujrzeć każ­dy czło­wiek na świe­cie korzy­sta­ją­cy z wyżej wymie­nio­nych mediów. Daje to nie­by­wa­łe wręcz moż­li­wo­ści pra­cy dla ówcze­sne­go dzien­ni­ka­rza ale nie­sie tak­że za sobą pew­ne zagro­że­nia oraz jest wyzwa­niem dla osób, któ­re nigdy wcze­śniej nie mia­ły szan­sy pra­co­wać w taki spo­sób.  Dla dzi­siej­szych dzien­ni­ka­rzy są one świet­nym narzę­dziem w prze­ka­zy­wa­niu naj­śwież­szych infor­ma­cji. W dru­giej poło­wie XX wie­ku zaczę­ła pręż­nie się roz­wi­jać tele­wi­zja oraz audy­cje radio­we jed­nak nie dawa­ły one takich moż­li­wo­ści jakie teraz daje nam inter­net. Kie­dyś był tyl­ko nadaw­ca i odbior­ca, nie było moż­li­wo­ści aby zacząć dys­ku­sje, a infor­ma­cje były czę­sto two­rzo­ne w nar­ra­cji poli­tycz­nej. Dzi­siaj w dobie wol­nych mediów i wyko­rzy­stu­jąc zdo­by­cze tech­ni­ki dzien­ni­ka­rze mają moż­li­wość dzie­le­nia się infor­ma­cja­mi z wie­lo­ma ludź­mi na całym świe­cie, nie ma już jed­no­stron­ne­go sygna­łu od nadaw­cy, ponie­waż ist­nie­je moż­li­wość reak­cji ze stro­ny dru­giej czy­li odbior­cy.  Wpi­sy, posty mogą być liko­wa­ne a tak­że komen­to­wa­ne dzię­ki cze­mu dzien­ni­karz jest w sta­nie komu­ni­ko­wać się ze spo­łecz­no­ścią i pro­wa­dzić dys­ku­sję. W dzi­siej­szych cza­sach nie wyobra­ża­my sobie życia bez dostę­pu do inter­ne­tu i zawar­tych w nim tre­ści, któ­re umoż­li­wia­ją dostęp do wie­lu infor­ma­cji. Wie­lu dzien­ni­ka­rzy nie wyobra­ża sobie pra­cy bez korzy­sta­nia z mediów spo­łecz­no­ścio­wych, W 2017 roku ośro­dek badań Pres­sIn­sti­tu­te stwo­rzył raport, w któ­rym opi­su­je jaką rolę w pra­cy pol­skich dzien­ni­ka­rzy odgry­wa­ją social media. Oka­za­ło się, że tyl­ko nie­ca­łe 5% bada­nych korzy­sta z mediów spo­łecz­no­ścio­wych wyłącz­nie pry­wat­nie, a aż 82,6% zaglą­da do nich zarów­no w celach pry­wat­nych, jak i zawo­do­wych. Media spo­łecz­no­ścio­we sta­ły się dla dzien­ni­ka­rzy pra­wie tak pod­sta­wo­wym narzę­dziem pra­cy, jak e‑mail czy tele­fon. Więk­szość z nich, bo aż 70% trak­tu­je je jako narzę­dzie bez­po­śred­nie­go kon­tak­tu ze źró­dła­mi infor­ma­cji. Do tego ponad poło­wa dzien­ni­ka­rzy, któ­rzy korzy­sta­ją z social mediów, dokład­nie 57,7% uwa­ża, że są one przy­dat­ne. Co trze­ci (36,6%) twier­dzi z kolei, że nie wyobra­ża sobie bez nich pracy/. W dzi­siej­szych cza­sach pro­fe­sjo­nal­ni dzien­ni­ka­rze dzie­lą sfe­rę mediów spo­łecz­no­ścio­wych z twe­ete­ra­mi, blo­ge­ra­mi i inny­mi zapa­lo­ny­mi użyt­kow­ni­ka­mi social mediów. Według plat­for­my Hoot­su­ite naj­po­pu­lar­niej­szy­mi Social Media­mi w Pol­sce są kolej­no: YouTu­be (92%), Facebook(89%),

Messenger(72%), Instagram(55%), WhatsApp(45%) oraz Twitter(35%). Ozna­cza to,że wła­śnie z tych plat­form korzy­sta naj­wię­cej użyt­kow­ni­ków i wła­śnie dzię­ki tym mediom moż­na naj­sku­tecz­niej docie­rać do społeczeństwa. 

 

 

 

 

 

 

 

 

Współ­cze­sne social media wyma­ga­ją od dzien­ni­kar­stwa wszech­stron­no­ści. Kie­dyś wystar­czy­ło napi­sać sam tekst, prze­pro­wa­dzić wywiad, dzi­siaj dzien­ni­karz powi­nien umieć przy­go­to­wać tekst do inter­ne­tu, nagrać i zmon­to­wać pro­sty film, zro­bić zdję­cie smart­fo­nem i prze­ro­bić tak aby moż­na by je było wsta­wić do inter­ne­tu. Nie­ste­ty wie­lu dzien­ni­ka­rzy, któ­rzy pra­cu­ją w tym zawo­dzie od dzie­się­cio­le­ci może mieć pro­blem z prze­sta­wie­niem się na nowy tryb pra­cy i naucze­niem się uży­wa­nia nowych narzę­dzi, któ­re nigdy wcze­śniej nie były w takim stop­niu uży­wa­ne, dla­te­go nale­ży zre­for­mo­wać pro­ces edu­ka­cyj­ny żur­na­li­stów w taki spo­sób aby od same­go począt­ku nauki mło­dy adept mógł przy­swo­ić wie­dzę z zakre­su korzy­sta­nia z social mediów i był świa­do­my zagro­żeń jakie pły­ną z ich korzy­sta­nia. Dzi­siaj każ­dy posia­da kon­to na Face­bo­oku, Insta­gra­mie czy Twit­te­rze, dzien­ni­ka­rze tak­że. Ist­nie­je jed­nak wie­le kon­tro­wer­sji i spo­rów co do tego jakie tre­ści powin­ni oni zamiesz­czać na swo­ich kon­tach zarów­no zawo­do­wych jak i oso­bi­stych. Pod­czas gdy wie­le firm orga­ni­za­cji infor­ma­cyj­nych i firm medial­nych zachę­ca repor­te­rów do korzy­sta­nia z mediów spo­łecz­no­ścio­wych w celu zbie­ra­nia infor­ma­cji i two­rze­nia „wła­snej mar­ki”, komen­ta­rze, twe­ety lub posty mogą być ode­bra­ne w bar­dzo nega­tyw­nym świe­tle. Jest wie­le przy­kła­dów tego w jaki spo­sób nie powin­no się korzy­stać z mediów spo­łecz­no­ścio­wych w pra­cy dzien­ni­ka­rza. W stycz­niu 2018 roku Bur­ling­ton Free Press, cyfro­wa i wydaw­ni­cza orga­ni­za­cja z Ver­mont, zwol­ni­ła swo­je­go dyrek­to­ra wyko­naw­cze­go, Deni­sa Fin­leya, po serii komen­ta­rzy, któ­re umie­ścił na Twit­te­rze.  Fin­ley sko­men­to­wał pro­po­zy­cję mia­sta doty­czą­cą doda­nia opcji trze­ciej płci do pra­wa jaz­dy W swo­im wpi­sie stwier­dził, że taki ruch “przy­bli­ża nas o krok do apo­ka­lip­sy” . W kwiet­niu 2018 roku The Atlan­tic zwol­nił felie­to­ni­stę, Kevi­na Wil­liam­so­na, za twe­ety, w któ­rych wypo­wia­dał się w spra­wie abor­cji. Kil­ku wpły­wo­wych użyt­kow­ni­ków Twit­te­ra dowie­dzia­ło się, że Wil­liam­son wcze­śniej sko­men­to­wał na Twit­te­rze, że kobie­ta, któ­ra doko­na­ła abor­cji, powin­na być trak­to­wa­na jak mor­der­ca i pod­le­gać karze śmier­ci. Te incy­den­ty dały począ­tek wie­lu pyta­niom na temat ety­ki dzien­ni­kar­skiej i korzy­sta­nia z mediów spo­łecz­no­ścio­wych przez redak­to­rów oraz roli dzien­ni­ka­rza w social mediach. W stycz­niu 2019 roku tele­wi­zja TVN zde­cy­do­wa­ła się na aktu­ali­za­cję zasad postę­po­wia­nia dzien­ni­ka­rzy sta­cji w inter­ne­cie. Każ­dy z nich otrzy­mał instruk­cję, któ­ra zosta­ła opu­bli­ko­wa­na w intra­ne­cie (wewnętrz­ny sys­tem infor­mo­wa­nia pra­cow­ni­ków o spra­wach fir­my) i miał się zapo­znać z nowy­mi zasa­da­mi dzia­ła­nia w social mediach.  W doku­men­cie do któ­re­go dotarł por­tal Wirualnemedia.pl  moż­na prze­czy­tać m.in., że sze­fo­stwo TVN prze­strze­ga przed „publi­ko­wa­niem infor­ma­cji i zdjęć z życia pry­wat­ne­go”: „Musisz mieć pew­ność, że nie zawie­ra­ją loko­wa­nia pro­duk­tu, w jakiej­kol­wiek for­mie (logo, rekla­ma, recen­zja). Nie mogą też naru­szać niczy­jej wol­no­ści ani god­no­ści. Ani prze­kra­czać gra­nic dobre­go sma­ku”. Wśród punk­tów zna­la­zły się tak­że: „Pamię­taj, że wszyst­ko co publi­ku­jesz w social mediach zosta­nie tam na zawsze i w każ­dej chwi­li może stać się publicz­ne. Uwa­gę zwra­ca się tak­że na ochro­nę nie­emi­to­wa­nych jesz­cze na ante­nie, zastrze­żo­nych, pouf­nych i pry­wat­nych infor­ma­cji. — Nie publi­kuj „Infor­ma­cji z ostat­niej chwi­li”, zanim nie poja­wią się na ante­nie lub na por­ta­lu — doda­no. Kon­tro­wer­sje ma szcze­gól­nie wzbu­dzać punkt trze­ci regu­la­mi­nu, w któ­rym zna­la­zło się pole­ce­nie, aby nie publi­ko­wać w mediach spo­łecz­no­ścio­wych infor­ma­cji, ani opi­nii, któ­re nie zosta­ły­by opu­bli­ko­wa­ne na ante­nie lub por­ta­lu. „Nie­do­pusz­czal­ne są pole­mi­ki z poli­ty­ka­mi”. — Doty­czy to zarów­no oce­nia­nia dzia­łań poli­ty­ków, jak i publicz­nych skarg na zgu­bio­ny bagaż czy zim­ny obiad w restau­ra­cji. Jako dzien­ni­ka­rze infor­ma­cyj­ni nie powin­ni­śmy zaj­mo­wać sta­no­wi­ska w spra­wach, o któ­rych potem opo­wia­da­my albo może­my poten­cjal­nie opo­wia­dać na ante­nie czy por­ta­lu. Po publicz­nym zaję­ciu sta­no­wi­ska w danej spra­wie przez dzien­ni­ka­rza infor­ma­cyj­ne­go, rela­cjo­no­wa­nie tej spra­wy przez nie­go będzie obar­czo­ne ryzy­kiem stron­ni­czo­ści. Nie wszy­scy jeste­śmy publi­cy­sta­mi. To publi­cy­ści, a nie dzien­ni­ka­rze infor­ma­cyj­ni są od publicz­ne­go oce­nia­nia dzia­łań poli­ty­ków i kru­sze­nia kopii w deba­tach — wska­za­no w piśmie do redak­cji. Zazna­czo­no jed­nak, że gdy­by komuś „szcze­gól­nie zale­ża­ło na zabra­nie gło­su w jakimś tema­cie” — może po kon­sul­ta­cji z redak­to­rem naczel­nym napi­sać tekst lub ana­li­zę dla por­ta­lu. W dzi­siej­szych cza­sach takie wytycz­ne są waż­ne w inte­gro­wa­niu dzien­ni­kar­stwa z media­mi spo­łecz­no­ścio­wy­mi. W związ­ku z tym, że social media są coraz bar­dziej nasy­co­ne pra­cą dzien­ni­ka­rzy, waż­ne jest, aby sta­li się oni wzo­rem do naśla­do­wa­nia w mediach spo­łecz­no­ścio­wych. Jed­nak z dru­giej stro­ny może­my się zasta­no­wić czy aby na pew­no takie prze­pi­sy powin­ny doty­czyć kont pry­wat­nych gdzie dzien­ni­karz dzie­li się ze swo­imi bli­ski­mi pry­wat­ny­mi zdję­cia­mi, prze­my­śle­nia­mi któ­re nie zawsze muszą być zgod­ne z nar­ra­cją pra­co­daw­cy. I tutaj nasu­wa­ją się nam zagro­że­nia, któ­re mogą napo­tkać dzien­ni­ka­rza pod­czas korzy­sta­nia z social mediów. Ist­nie­je bowiem wie­le spo­so­bów na to aby pry­wat­ne infor­ma­cje prze­zna­czo­ne wyłącz­nie dla zamknię­te­go gro­na ujrza­ły świa­tło dzien­ne i sta­ły się narzę­dziem do ata­ku na auto­ra danej tre­ści. Dla­te­go dzien­ni­ka­rze muszą być świa­do­mi poten­cjal­nych zagro­żeń zwią­za­nych z udo­stęp­nia­niem tre­ści w inter­ne­cie i muszą być przy­go­to­wa­ni na wszel­ką kry­ty­kę, ponie­waż zamiesz­cza­jąc róż­ne tre­ści mogą spo­tkać się z nie­przy­chyl­ny­mi komen­ta­rza­mi i oce­na­mi, któ­re mogą mieć wpływ na stan emo­cjo­nal­ny auto­ra wpi­su i wła­śnie z tego powo­du powin­ni oni być przy­go­to­wa­ni na róż­no­rod­ne oce­ny. Świet­nym przy­kła­dem jest tzw. „afe­ra taj­ska” bądź „afe­ra Bor­ka” . Zna­ny dzien­ni­karz Mate­usz Borek na swo­im publicz­nym Insta­gra­mie omył­ko­wo zamie­ścił zrzut ekra­nu z gale­rii w tele­fo­nie na któ­rym były widocz­ne roz­ne­gli­żo­wa­ne kobie­ty oraz intym­na męska część cia­ła. Dzien­ni­karz po spo­strze­że­niu co zro­bił od razu wyka­so­wał zamiesz­czo­ne zdję­cie jed­nak w inter­ne­cie nic nie ginie, zdję­cie moż­na zoba­czyć w sie­ci a na dzien­ni­ka­rza Via­play pola­ła się fala kry­ty­ki i obraź­li­wych komen­ta­rzy. Poka­zu­je to jak trze­ba być ostroż­nym w korzy­sta­niu ze środ­ków maso­we­go prze­ka­zu i jak nawet bar­dzo roz­po­zna­wal­ne i sław­ne oso­bi­sto­ści mogą być zrów­na­ne z bło­tem i oczer­nio­ne przez nie­pla­no­wa­ne udo­stęp­nie­nie pew­nych tre­ści w sieci. 

Social Media powo­li zmie­nia­ją świat infor­ma­cyj­ny. Dzien­ni­kar­stwo weszło w kry­tycz­ny okres. Media dru­ko­wa­ne tra­cą czy­tel­ni­ków i w alar­mu­ją­cym tem­pie zmniej­sza­ją swój obieg, pod­czas gdy gaze­ty prze­no­szą się do sie­ci, gdzie sta­ją w obli­czu kon­ku­ren­cji z media­mi spo­łecz­ny­mi. Jak zauwa­żył Paul Levin­son, zosta­ły wyna­le­zio­ne media now­sze niż “nowe media”. YouTu­be, Face­bo­ok, Twit­ter i Wiki­pe­dia nie tyl­ko wywar­ły ogrom­ny wpływ na ota­cza­ją­cą rze­czy­wi­stość, ale wszyst­ko to dzia­ło się w spo­sób szyb­ki, trud­ny do prze­wi­dze­nia. Kil­ka lat temu nie­któ­re z tych usług nie tyl­ko nie mia­ły maso­wej publicz­no­ści, ale nawet nie ist­nia­ły. W tej sytu­acji powró­ci­ło pyta­nie o umie­jęt­no­ści, etos zawo­do­wy i spo­sób pra­cy dzien­ni­ka­rza we współ­cze­snych mediach. Czy powi­nien być tyl­ko jed­nym z wie­lu innych dostaw­ców infor­ma­cji, w taki sam spo­sób jak blo­ge­rzy lub oso­by korzy­sta­ją­ce z popu­lar­ne­go Twit­te­ra, czy też być wni­kli­wym ana­li­ty­kiem rze­czy­wi­sto­ści, zdol­nym do odko­py­wa­nia i dostar­cza­nia waż­nych infor­ma­cji. Social Media na zawsze zmie­ni­ły spo­sób pra­cy dzien­ni­ka­rza. Stwo­rzy­ły wyzwa­nia, z któ­ry­mi dzi­siej­si dzien­ni­ka­rze muszą spro­stać ale też są nadzie­ją na jesz­cze bar­dziej szyb­szy prze­kaz infor­ma­cji w spo­łe­czeń­stwie niż mia­ło to miej­sce w latach ubiegłych.