Śniegu płatki niewielkie wpadające we włosy,
Przymrozki mroźne spadające na wrzosy,
Wiatr zaczepiający każdego na swej drodze,
Kałuże skrzące i ludzie ślizgający się na lodzie.
Pierwszy bałwan ulepiony przez sąsiada pociechy,
Czy tylko mi sprawia to tyle uciechy?
Czy te momenty tak ludziom scodzienniały,
Że nie są oni w ich stronę rzec choćby jednej pochwały?
Dzień za dniem oddają się w szpony rutyny,
Nie widząc, że stają się zbyt poważnymi.
I tak mijają miesiące, a następnie lata,
Tracą swoje życie na podbicie świata,
Gdy wystarczyłoby spojrzeć wokół,
By odnaleźć szczęście, ład i spokój.