Przejdź do treści

Wirusowa charakterystyka Fake News’a

Autor: M. Dylewski

social-media-3846597_1280

Poję­cie fał­szy­wej infor­ma­cji jest nie­roz­łącz­nie zwią­za­ne z kłam­stwem. Opi­sa­niem zjawiska/osoby itd. nie­zgod­nie ze sta­nem rze­czy­wi­stym. To inten­cjo­nal­ne lub nie, wpro­wa­dze­nie innych w błąd.


W takim rozu­mie­niu Fake news towa­rzy­szył nam od zawsze, jed­nak spo­sób jego two­rze­nia oraz przed­sta­wia­nia zmie­niał się na prze­strze­ni wie­ków. Wraz z roz­wo­jem tech­no­lo­gii oraz czło­wie­ka jako isto­ty myślą­cej, powsta­wa­ły nowe wysu­bli­mo­wa­ne meto­dy wpro­wa­dza­nia innych w świat nie-praw­dy. W toku tej ewo­lu­cji „zła” dotar­li­śmy do momen­tu spo­łe­czeń­stwa sie­cio­we­go. Cyfro­we­go świa­ta przy­po­mi­na­ją­ce­go nie­skoń­czo­ne auto­stra­dy neu­ro­no­we z nasze­go mózgu. Jak w przy­pad­ku sie­ci ukła­du ner­wo­we­go tak i tutaj jeste­śmy nara­że­ni na róż­ne­go rodza­ju pato­lo­gie. Jed­ną z nich jest wiru­so­we roz­prze­strze­nia­nie fał­szy­wych infor­ma­cji. W naszym nie­wi­dzial­nym świe­cie nie­skoń­czo­nych powią­zań wyróż­nić moż­na ośrod­ki wir­tu­al­ne­go wpły­wu, wcho­dzą­ce ze sobą wza­jem­nie w inte­rak­cję. Tymi two­ra­mi są mię­dzy inny­mi plat­for­my spo­łecz­no­ścio­we, takie jak Face­bo­ok, Twit­ter, Tele­gram, Signal czy Mes­sen­ger. W ramach tych wir­tu­al­nych mediów spo­łecz­no­ścio­wych two­rzą się bań­ki infor­ma­cyj­ne o róż­nych roz­mia­rach, tema­ty­kach oraz celach. Takich plat­form jest obec­nie dostęp­nych mnó­stwo na róż­nych pozio­mach inter­ne­tu, nie wspo­mi­na­jąc o zwy­kłych forach inter­ne­to­wych. Wszyst­ko o czym piszę, to węzły infor­ma­cyj­ne dzia­ła­ją­ce w ramach sie­ci, są jej pod­sta­wą, budul­cem. Każ­dy z tych węzłów jest nara­żo­ny na wiru­so­wą infek­cję lepiej lub gorzej spre­pa­ro­wa­nym fake new­sem. Kie­dy taka pół­praw­da dosta­nie się do zamknię­tej her­me­tycz­nej cyfro­wej spo­łecz­no­ści zaczy­na dzia­łać jak wirus w ludz­kim cie­le. Przej­mu­je tema­ty­kę gru­py, zaczy­na się repli­ko­wać wyko­rzy­stu­jąc echo wzmoc­nie­nia człon­ków spo­łecz­no­ści, któ­rzy coraz bar­dziej utwier­dza­ją się wza­jem­nie co do danej infor­ma­cji, a następ­nie roz­prze­strze­nia się na inne węzły w sie­ci. Jeże­li jed­na taka gru­pa jest połą­czo­na z set­ką innych, a z tej set­ki każ­da poje­dyn­cza z kolej­ną set­ką, moż­na sobie uświa­do­mić jak wiel­ką ska­lę ma takie dzia­ła­nie oraz jak bar­dzo destruk­tyw­ne może być. Jedy­nym wyj­ściem jest wery­fi­ka­cja infor­ma­cji z jaką się spo­ty­ka­my. Pro­ste roz­wią­za­nie dla trud­ne­go pro­ble­mu. Nie­ste­ty ludz­ka natu­ra jest przy­zwy­cza­jo­na do łatwych odpo­wie­dzi, komu chce się czy­tać pro­fe­sjo­nal­ne opra­co­wa­nia czy arty­ku­ły napi­sa­ne facho­wym języ­kiem? Mimo wszyst­ko nie ma inne­go wyjścia.


Wie­dza od zawsze była potę­gą. W tym wypad­ku te sło­wa odra­dza­ją się na nowo z siłą jak nigdy dotąd. Cha­rak­te­ry­sty­ka sys­te­mu, w ramach któ­re­go przy­szło nam się poru­szać, wyma­ga od nas wszyst­kich wiel­kiej odpo­wie­dzial­no­ści. Gdy na face­bo­oku jeste­śmy obser­wo­wa­ni przez tysiąc osób, jed­no nie­wła­ści­we udo­stęp­nie­nie może dopro­wa­dzić do cyfro­we­go efek­tu moty­la. Nie­świa­do­mie może­my stać się bro­nią w woj­nie, o jakiej ist­nie­niu nie mamy pojęcia.