Przejdź do treści

Nie graj w domino

Autor­ka: M. Muszyńska

Kie­dy ktoś mówi Tobie.

Ty jesteś byle kim.

Nie wyj­dziesz nigdy na ludzi.

Pew­nie nie, jeden raz.

W duszy mia­łaś tę myśl.

Że tak już musi być.

I tak jak kost­ki domina.

Któ­re upa­dły na Ciebie.

Ty byłaś jed­ną z nich.

Z tym samym przeświadczeniem.

Po co bowiem coś zmieniać.

Sta­rać się być kimś lepszym.

Prze­cież nikt tego nie uzna.

Ja jed­nak powiem Ci po co.

Nie bądź jak kost­ka domina.

Ste­ro­wa­na przez palce.

Pomi­mo tru­dów życia.

Któ­re spa­dły na Ciebie.

Sta­raj się być mądrzejsza.

Od tych co Cię skrzywdzili.

I od tych co Cię okradli.

Z wła­snej pew­no­ści siebie.

I z marzeń o wiel­kiej miłości.

Bowiem to jesz­cze przed Tobą.

Nic Cię nie ominęło.

Bo jesteś człowiekiem.

Nie kukłą.

Więc chodź z pod­nie­sio­ną głową.

A jeśli masz chęć na zemstę.

Nie krzywdź niko­go więcej.

Naj­bar­dziej zszo­ku­jesz tych.

Któ­rzy Cie­bie skrzywdzili.

Wte­dy, gdy im pokażesz.

Że to dzię­ki ich wsparciu.

Któ­rym Cię obdarzyli.

Unie­siesz gło­wę do góry.

I będziesz wzo­rem dla innych.

Nie waż­ne, że upadłaś.

Waż­ne jest tyl­ko to.

Że szu­kasz wła­snej drogi.

-Składam kapitulacje-

Autor­ka: K. Cygan

Pomóż mi się stoczyć

prze­trzyj stół

pełen pra­nych brudów

zadaj set­ny cios

krze­słem w bok

roz­maż kro­ple mojej krwi

jak pej­zaż

do mnie mów

co ci się śni

huk z powietrza

na płyt­ce krew i łzy

jak zwy­kle

a ty po pro­stu mnie tak zostaw

w roz­syp­ce

Pytania

Autor­ka: M. Muszyńska

W dobie obec­nej pandemii.

Nur­tu­ją mnie takie pytania.

Jak będzie wyglą­dać historia?

W wie­ku dwu­dzie­stym drugim?

Czy mło­dzi będą pamiętać.

Współ­cze­sną broń biologiczną?

Czy będzie dla nich ciekawa?

A może już przestarzała.

Cie­ka­we, gdzie będzie technika?

I co będzie waż­ne dla ludzi?

Chce wie­dzieć, czy wró­ci tradycja?

I jakie będą problemy.

Gdyż w dobie obec­nej pandemii.

Wiem dosko­na­le to jedno.

Nie waż­ne jaka epoka.

I jakie nią rzą­dzą tradycje.

Gdyż wczo­raj, dziś, jak i jutro.

Zawsze będą problemy.

Któ­re od wiek wieków.

Naj­le­piej har­tu­ją człowieka.

***

Autor: J. Kowalski

Powie­trze moimi płu­ca­mi inhaluje

Przy wyde­chu coś mnie lek­ko kłuje

Ser­ce w czę­sto­tli­wo­ściach bicia w dół pikuje

 

Nogi cią­żą niczym głazy

Dosta­ję wypie­ków na twarzy

Strach niczym słoń­ce mnie praży

 

Jed­nak to norm­la­ne uczucie

Towa­rzy­szy mi od lat

Poja­wia się jak star­szy brat

I gro­zi pal­cem w sygnecie:

“Dzi­siaj rzą­dze ja, a ty masz na kola­na paść.”

 

Dla­te­go leże już dłuż­szy cza­su szmat

Zapusz­czam korze­nie we wspo­mnie­niach niczym kwiat

Jed­nak bez słoń­ca prze­żył­by tyl­ko gad

Więc przy­cho­dzi ogrod­nik i mówi mi tak:

“Czas cię prze­nieść, bo to nie twój świat.”

Odkąd

Autor­ka: E. Nowakowska

Odkąd cią­gle pisze o Tobie wiersze

Będziesz w ser­cu żył dla mnie wiecznie

 

Odkąd uwa­żasz że musi być inaczej

Poroz­ma­wiaj ze mną koniecznie

 

Bo bez tego

Nic nie trwa wiecznie

Tamte czasy

Autor­ka: M. Muszyńska

Cza­sa­mi się zastanawiam.

Gdzie się podzia­ły te czasy.

W któ­rych czło­wiek był dla człowieka.

Gdzie zna­ne były słowa.

Dzię­ku­ję, prze­pra­szam i proszę.

Gdzie waż­na była rozmowa.

I zro­zu­mie­nie w pakiecie.

Gdzie dzie­ci oraz młodzież.

Chcie­li być lekarzami.

A nie youtuberami.

Gdzie waż­na była skromność.

Sza­cu­nek i zaufanie.

Gdzie były wspól­ne biesiady.

A nie spo­tka­nia na czacie.

Gdzie pie­niądz słu­żył do życia.

A życie nie było dla kasy.

Gdzie waż­na była mądrość.

A nie kombinacja.

Gdzie sta­re i uszkodzone.

Sta­ra­no się naprawiać.

Nie wymie­nia­jąc na nowe.

W tym wszyst­kim jed­nak niestety.

To co naj­bar­dziej szokuje.

To, to że w obec­nych czasach.

Jest coraz wię­cej ludzi.

W któ­rych dzi­siaj niestety.

Trud­no odna­leźć człowieka.

-Dziękuję, nie słodzę-

Autor­ka: K. Cygan

czy jest Pani obok?

czy tro­chę się znamy?

smak kawy czerwcowej

pod kocem rozmów

i tych twa­rzy nieznanych

co z pustych zer­ka­ją już ławek

nie spoj­rzą w oczy

bo wstyd

nie­wy­go­da

na ust kącik jedynie

i tak zosta­ną, aż jesień nastanie

i to roz­rzew­nie­nie im minie