Przejdź do treści

Fantastyka Naukowa na najwyższym poziomie — Cixin Liu 

Autor: J. Kowalski

fractal-1280084_1920

„Pio­run Kuli­sty” oświe­tla­jąc prze­strzeń wko­ło, uka­zał mi „Pro­blem Trzech Ciał”, znaj­du­ją­cy się w „Ciem­nym Lesie”, na któ­re­go koń­cu odna­la­złem „Koniec Śmier­ci”. Tak w jed­nym zda­niu okre­ślił­bym swo­ją dotych­cza­so­wą przy­go­dę z twór­czo­ścią chiń­skie­go auto­ra Cixin Liu. Jest on zali­cza­ny do pisa­rzy scien­ce-fic­tion i w tym­że kli­ma­cie został napi­sa­ny cały cykl „Wspo­mnie­nie o prze­szło­ści Zie­mi”, a tak­że oddziel­na powieść „Pio­run Kuli­sty” posia­da­ją­ca luź­ne pod­mio­ty wspól­ne z wła­ści­wą try­lo­gią. Okre­śla­nie jed­nak tych ksią­żek jed­nym gatun­kiem było­by spo­rym nie­do­pa­trze­niem, ponie­waż spek­trum tema­tów tam poru­sza­nych jest tak sze­ro­kie, iż rów­nie dobre było­by nazwa­nie ich socjo­lo­gicz­ny­mi, psy­cho­lo­gicz­ny­mi, popu­lar­no­nau­ko­wy­mi, a nawet politycznymi. 

 

Na począt­ku pod­sze­dłem dość entu­zja­stycz­nie do lek­tu­ry, głów­nie kie­ro­wa­ny aspek­tem wizu­al­nym, ponie­waż jak powszech­nie wia­do­mo „czło­wiek kupu­je ocza­mi”. Trze­ba jed­nak przy­znać iż dodruk wydaw­nic­twa Rebis z 2020 roku posia­da dopraw­dy świet­ną stro­nę gra­ficz­ną okład­ki, a spój­ność sty­li­stycz­na pomię­dzy kolej­ny­mi książ­ka­mi jest wręcz wyśmie­ni­ta. Jest to jed­nak dopie­ro wstęp do praw­dzi­wej bom­by czy­li tre­ści ksią­żek. Kunszt pisar­ski stoi tutaj mia­no­wi­cie na napraw­dę wyso­kim pozio­mie. Lek­tu­ra nie jest męczą­ca, pomi­mo licz­nych okre­śleń nauko­wych. Czło­wiek posia­da­ją­cy prak­tycz­nie zero­wą wie­dzę z zakre­su fizy­ki czy też kosmo­lo­gii jest w sta­nie bez prze­szkód wywnio­sko­wać z kon­tek­stu cze­go doty­czy dane zagad­nie­nie. Jest to o tyle przy­jem­ne, iż nie zaświad­czy­my tutaj typo­wych defi­ni­cji, znaj­du­ją­cych się w przy­pi­sach dol­nych. Fabu­ła jest pro­wa­dzo­na w spo­sób bar­dzo wcią­ga­ją­cy, przy jed­no­cze­snym bra­ku czę­stych i dener­wu­ją­cych na dłuż­szą metę clif­fhan­ge­rów. Kolej­ne czę­ści czy­ta się coraz szyb­ciej i z coraz więk­szym pra­gnie­niem odkry­cia nowych aspek­tów świa­ta przed­sta­wio­ne­go. Pomi­mo począt­ko­wej dez­orien­ta­cji na wstę­pie każ­dej z ksią­żek, w póź­niej­szym eta­pie wszyst­ko się kla­ru­je i wycho­dzi to na zabieg celo­wy a wręcz potrzeb­ny. Na wyso­kim pozio­mie stoi u auto­ra tak­że kre­owa­nie posta­ci. Nie zaświad­czy­my tutaj, jako takiej „bez­pł­cio­wo­ści” cha­rak­te­rów boha­te­rów, a to co decy­du­je o praw­dzi­wej umie­jęt­no­ści twór­cy, to celo­we umiej­sco­wie­nie posta­ci „nija­kich”, tak iż wyda­wa­ło­by się to wypad­kiem przy pra­cy. Ponie­waż cóż two­rzy ludzi bez cha­rak­te­ru jak nie przy­pa­dek? Rze­czą, któ­rą doda­je uro­ku całej twór­czo­ści jest jej poten­cjal­ne prze­wi­dy­wa­nie wyda­rzeń, a nawet wizjo­ner­stwo. Przed­sta­wio­ne sytu­acje w naj­bliż­szej przy­szło­ści zda­ją się być nie­zwy­kle rze­czy­wi­ste, a więc cze­mu resz­ta nie mia­ła­by mieć pra­wa bytu w odle­głych cza­sach? Kto wie, może w tym aspek­cie mamy do czy­nie­nia z auto­rem na mia­rę Sta­ni­sła­wa Lema?

 

Cixin Liu to pisarz nie­zwy­kle uzdol­nio­ny lite­rac­ko, co też doce­nio­no nagro­dą Hugo. Jed­nak w całej jego oso­bie, jak i w twór­czo­ści, może­my dostrzec nie­co enig­ma­tycz­ne frag­men­ty. Oso­by uważ­ne i wni­kli­we mogą dostrzec ukry­ty sens, tak jak to było w baj­kach Yun Tian­min­ga. Ale kto nie zacznie cho­dzić, ten nie wesp­nie się na Mount Eve­rest, więc zapra­szam wszyst­kich do lek­tu­ry na naj­wyż­szym poziomie.