Przejdź do treści

Od egoizmu do altruizmu

Autor: M. Muszyńska

incense-2042096_1920

Wie­lu z nas pra­gnie poma­gać. Nie­ste­ty tyl­ko nie­licz­ni są świa­do­mi tego, że aby pomóc innym musi­my zacząć od sie­bie. Nie ma bowiem nic gor­sze­go niż pomoc dru­giej oso­bie, w momen­cie, gdy mamy zani­żo­ne poczu­cie wła­snej war­to­ści. Czę­sto zda­rza się tak, że oso­by, któ­re nie akcep­tu­ją sie­bie, pra­gną wycią­gnąć pomoc­ną dłoń do innych, aby tym samym poczuć, że robią coś poży­tecz­ne­go. To jed­nak nie jest wła­ści­wa dro­ga. Wła­ści­wym kie­run­kiem nato­miast jest zasa­da „NAJPIERW ZACZNIJ OD SIEBIE”.

Pomi­mo tego, iż czy­ta­jąc powyż­sze stwier­dze­nie może­my pomy­śleć, że sku­pia­jąc się na sobie zapo­mi­na­my o innych, to tak napraw­dę w takim momen­cie prze­ma­wia przez nas doj­rza­łość. Chy­ba nikt z nas nie chciał­by się udać do leka­rza, któ­re­go fun­da­men­tem życia zawo­do­we­go jest jedy­nie altru­istycz­na chęć pomo­cy innym. Zało­żę się, że gdy­by­śmy mie­li do wybo­ru altru­istę a pro­fe­sjo­na­li­stę, zapew­ne uda­li­by­śmy się do leka­rza z wyż­szą pro­fe­sją i sta­żem zawo­do­wym. Podob­nie jest tak­że w życiu. Z bie­giem cza­su uświa­da­mia­my sobie, że aby wycią­gnąć pomoc­ną dłoń dla potrze­bu­ją­cych, sami nie rzad­ko powin­ni­śmy wyro­bić w sobie umie­jęt­ność pro­sze­nia o pomoc. Nie ma nic złe­go w tym, że auto­ry­tet nauk ści­słych popro­sił o pomoc eks­per­ta w dzie­dzi­nie języ­ków obcych. Jeste­śmy tyl­ko ludź­mi, dla­te­go mamy pra­wo popeł­niać błę­dy i nikt nie każe nam być nie­omyl­nym. Nie każ­dy jest alfą i ome­gą we wszyst­kich dzie­dzi­nach nauko­wych i sfe­rach życiowych.

Dla­te­go też pamię­taj­my o tym, że nie ma nic złe­go w tym, że pomy­śli­my o sobie i sami popro­si­my o pomoc. Oso­by, któ­re potra­fią przy­znać się, że cze­goś nie wie­dzą, wyka­zu­ją się ogrom­ną doj­rza­ło­ścią, któ­ra pozwa­la im zro­zu­mieć, że naj­pierw powin­ni popra­co­wać nad sobą i dopie­ro wte­dy wycią­gnąć rękę do innych. Pomi­mo tego, iż pro­ces ten wyda­je się ego­istycz­ny, jest on począt­kiem dro­gi do altru­izmu. Odpo­wie­dzial­na oso­ba jest świa­do­ma tego, iż aby poma­gać innym, sama musi być sta­bil­na i pew­na swo­ich dzia­łań. Nie moż­na poma­gać jedy­nie z dobre­go ser­ca lub z poczu­cia obo­wiąz­ku, któ­re poja­wia się w chwi­li, gdy ktoś oto­czył nas wspar­ciem i opie­ką. Takie dzia­ła­nie para­dok­sal­nie jest sprzecz­ne z naszym zamie­rze­niem – aby być dro­go­wska­zem dla innych, sami wie­lo­krot­nie musi­my przejść krę­ty­mi dro­ga­mi życia. Jeże­li jed­nak mamy poczu­cie, iż w naszym życiu nie robi­my nic sen­sow­ne­go, a pomi­mo tego czę­sto ktoś nam poma­ga, nie czuj­my się w obo­wiąz­ku od razu spła­cić tego dłu­gu. Zapew­ne ziem­scy anio­ło­wie poma­ga­ją nam bez­in­te­re­sow­nie i są świa­do­mi tego, że aby pomóc innym musi­my naj­pierw sku­pić się na sobie. Napraw­dę uwierz­cie, iż kie­dy sami zoba­czy­cie, jak wie­le osią­gnę­li­ście w życiu, wasze wzlo­ty i upad­ki będą ide­al­nym dro­go­wska­zem dla zagu­bio­nych osób szu­ka­ją­cych dro­gi do altru­izmu, któ­ry­mi nie tak daw­no byli­ście jesz­cze wy sami.